Nimfomania czy namiętność

Nimfomanka czy namiętna kobieta?

Granice oddzielające uzależnienie seksualne od libido są dość płynne. Jednak przy odrobinie cierpliwości i dogłębnej analizie konkretnego przypadku można je ustalić.


Joanna nie ma stałego partnera. Jak mówi, życie nie ułożyło się po jej myśli. Nie jest to dla niej jednak powodem, aby całkowicie rezygnować z przyjemności ciała. Zresztą, w sytuacji Joanny byłoby to trudne postanowienie, bo 30-latce na dłuższą metę trudno jest wytrzymać we wstrzemięźliwości seksualnej. Podkreśla, że zawsze miała duży temperament. – Co w tym złego, że lubię seks? Te wszystkie doznania, smaki i zapachy, dotyk mężczyzny, których nie dostarczę sobie przecież w pojedynkę? – pyta.

Pytanie jest retoryczne, bo kobieta wcale nie oczekuje przyzwolenia na swoje działania. Przez jej łóżko przewinęło się kilkudziesięciu mężczyzn. Czasem, szczególnie gdy nie może zasnąć, liczy ich. Zdarza się, że pamięta tylko imię albo anatomiczny szczegół. Nie uważa się jednak za nimfomankę, gdy delikatnie jej to sugeruję. – Lubię mieć mężczyznę w sypialni. Z wielu względów, o których nie chcę mówić, nie odpowiada mi układ na stałe. Mam jednak potrzeby i nie widzę powodu, dla których musiałabym z nich rezygnować tylko dlatego, że jestem singielką.


Zero żonatych

Joannie przyświeca jedna zasada: żadnych żonatych. Mówi, że ma zbyt duży szacunek dla własnej płci, aby być nielojalną w stosunku do kobiet. Dlatego najpierw zawsze pyta o status rodzinny faceta. Co prawda, raz nie zdążyła zapytać, a kiedy już to zrobiła, było za późno. Na usprawiedliwienie dodaje, że już więcej nie spotkała się z tamtym facetem. Czym kieruje się przy wyborze kochanków? – Wiek, wygląd mają drugorzędne znaczenie. Bo albo coś zaiskrzy albo nie. Ale kiedy już poczuję chemię, trudno mi zrezygnować z pójścia na całość. Te podchody, kwiaty, komplementy to nie dla mnie. Przecież i tak wszystko skończy się w łóżku, po co więc przesuwać w czasie to, co nieuniknione?

Kobieta uprawia seks kilka razy w tygodniu. Najbardziej irytuje ją czas, w którym jest chora albo niedysponowana. – Gdybym miała stałego partnera, pewnie nie przeszkadzałyby nam niedogodności w uprawianiu seksu. Ale przecież nie pójdę do łóżka z obcym facetem, obficie krwawiąc na dole – mówi bez ogródek.


Sytuacje podwyższonego ryzyka

Kilka razy zdarzyło się, że trafiła na mężczyznę z całkiem różnymi od jej upodobań. – Nie lubię sado-maso, ale facet, z którym poszłam do łóżka, nie przejął się tym zbytnio. Potem przez kilka dni musiałam zakrywać siniaki. Od tej pory jestem ostrożniejsza i staram się wyczuć potrzeby mężczyzny, zanim sprawdzę je osobiście.

Na podstawie przytoczonej historii można by sądzić, że Joanna jest nimfomanką. Otwarcie przyznaje, że lubi seks i często go uprawia.

Jednak od uzależnienia różni ją podejście do sfery intymnej. Seks bowiem nie przysłonił kobiecie innych wartości i nie pełni roli nadrzędnej w jej życiu. Jest do niego dodatkiem – miłym, potrzebnym, ale tylko dodatkiem.

Można się zastanowić nad blokadami, które zapewne są odpowiedzialne za niechęć do wejścia w stały związek. Może Joanna przeżyła duży zawód miłosny? Może boi się emocjonalnego zaangażowania? Faktem jest, że dopóki przygody na jedną noc nie zdominowały jej życia, dopóty może mówić o dużym szczęściu i nie potrzebuje leczenia, polegającego na obniżeniu popędu płciowego.



Magda Wieteska
Tworzenie stron WWW - Kreator stron internetowych